Music

poniedziałek, 29 lutego 2016

Rozdział 31 "Nie będziemy tolerować oszustów i złodziei w Hogwarcie."



Wrzesień dobiegał końca, a ja w końcu mogłam na spokojnie zajmować się nauką. Wszystko układało się w miarę dobrze. Harry, Ron i Hermiona spędzali ze mną sporo czasu, pomagając mi zrozumieć sens mojej przepowiedni. Niestety na próżno, wszystkie pomysły, które do tej pory padały, zostały wykluczane przez inne- o wiele bardziej prawdopodobne opcje. Właśnie dlatego, wspólnie ustaliliśmy, że damy wydarzeniom swobodnie się rozwijać, próbując przy okazji zachowywać się normalnie względem siebie i skupiać się na szkole. Tak właśnie robiliśmy... każdy z nas znalazł sobie zajęcie, które pomagało nam zapomnieć o zbliżającej się wojnie i o nieszczęściu tych osób, których dosięgnął gniew Czarnego Pana.



Była akurat lekcja eliksirów, kiedy do sali wszedł Profesor Snape. Ważyliśmy jeden z napoi magicznych, ale mężczyzna najwyraźniej nie za bardzo się tym przejął. Wszyscy przez chwilę patrzyli na niego, a on przyglądał się nam tak, jakby kogoś szukał. Jego wzrok spoczął na mnie, a potem zwrócił się w stronę profesora Slughorna, który również z zaciekawieniem się mu przyglądał.
- Czy coś się stało Profesorze Snape?- spytał Slughorn.
Zauważyłam, że z mojego wywaru zaczęła wydobywać się gorąca para, dlatego, nie czekając na odpowiedź nietoperza, wrzucałam kolejne składniki eliksiru do kociołka.
- Pan Dyrektor prosi Pannę Trust do siebie.- odpowiedział poważnie.
Na swoje nazwisko zareagowałam dość gwałtownie. Odwróciłam się do niego tak szybko, że przez przypadek wylałam chłodną wodę, która stała w garnuszku obok i zamoczyłam cały swój podręcznik do eliksirów.
- Nie widzę problemu.- odparł profesor, wyraźnie zaciekawiony.
Gdy wycierałam stolik, czułam na sobie wzrok inny osób. Snape pewnie też obdarzył mnie swoim zniecierpliwionym spojrzeniem, ale przecież nie mogłam tego tak zostawić, spakować się i wyjść.
- Ej Rachel, idź. Ja to posprzątam.- odezwała się Cho, dostrzegając moje usilne próby doprowadzenia miejsca pracy do porządku.
- Tak? Dziękuję.- szepnęłam i pobiegłam w stronę Severusa Snape'a.
Szybkim krokiem wyszliśmy z sali. Profesor Snape szedł kilka kroków przede mną, zupełnie nie przejmując się, tym, że mam problemy z dogonieniem go. Dodatkowo sprawę pogarszało milczenie Profesora. Niby nic dziwnego, ale podczas chwili niepewności wszystko zaczyna Cię irytować.
Ostatnio bardzo często chodziłam do gabinetu Dumbledore'a, więc fakt, iż po raz kolejny tam trafię, nie robił na mnie większego wrażenia. W sumie było to dosyć zabawne, jednak musieli mieć jakiś poważniejszy powód, aby ściągać mnie tutaj, aż z samej lekcji.
Gdy znalazłam się przed drzwiami, przybrałam poważny wyraz twarzy i głośno zapukałam w drzwi. Odczekałam 5 sekund, a zaraz usłyszałam doniosły głos dyrektora, który kazał mi wejść do środka.
Gdy otworzyłam drzwi, dostrzegłam Dumbledore'a, który siedział za biurkiem i podpisywał jakieś papiery, obok stała pani Pince- nasza bibliotekarka, która patrzyła na mnie gniewnie, a za mną do gabinetu wszedł Snape. Przyznaję, było to bardzo dziwne zbiorowisko.
- Usiądź Rachel.- usłyszałam.
Posłusznie wykonałam polecenie i usiadłam na krześle, nadal czując na karku spojrzenia innych. Rozejrzałam się dookoła, w kącie zauważyłam Fawkes'a, który poruszał niespokojnie majestatycznymi skrzydłami i przyglądał się mi uważnie swoimi szkarłatnymi oczami.
Po jakimś czasie, Dumbledore odłożył papierki na bok i wbił we mnie wzrok.
- Panno Trust, mamy do pani kilka pytań.- odparł w końcu.
- Mianowicie?- spytałam, a dyrektor spojrzał na panią Pince i pokiwał głową.
- Czy poznajesz tę książkę.- zapytał, wyciągając zza biurka małą szarawą książeczkę.
Wbiłam wzrok w książkę. Nie mogłam w to uwierzyć, była to książka, która powinna zamienić się w popiół. Myślałam, że już jej nie zobaczę.
- Tak, to moja książka i sądziłam, że spaliła się podczas pożaru w Norze.- odparłam zgodnie z prawdą, co jeszcze bardziej rozwścieczyło bibliotekarkę.
- Niestety, muszę cię powiadomić, Rachel, że ta książka nie należy do ciebie.- powiedział Dumbledore.
- Jak to?- spytałam odębiała.
- Ta książka została skradziona dwa lata temu z działu ksiąg zakazanych.- odpowiedział natychmiast, a ja niemal nie udusiłam się własną śliną.
- Skradziona?- powtórzyłam cicho.- Nie rozumiem jak to...
Zapadła cisza. W tle było słychać jedynie szelest skrzydeł Feniksa i mój nierówny oddech.
- Znaleziono ją w ruinach dawnej posiadłości Weasleyów, świadkowie wyznali, że często widywano ją w Pani posiadaniu, Panno Trust...
- Słucham? Chyba Profesor nie sądzi, że ja... ja, mogłabym cokolwiek ukraść.- zaczęłam się jąkać.
- Ja tylko stwierdzam fakty Panno Trust.- spojrzał na mnie spod swoich okularów połówek.- Więc jak pani wyjaśni, fakt, iż książka wylądowała w Pani posiadaniu.
Wbiłam wzrok w swoje drżące dłonie, próbowałam przypomnieć sobie skąd właściwie ją mam. Jednak nic konkretnego nie wpadało mi do głowy. Chciałam wydusić z siebie coś, cokolwiek, aby oczyścić się z podejrzeń
- Rachel.- zaczęła zniecierpliwiona bibliotekarka.- Przyznaj się, a kara będzie łagodna, i cała historia pójdzie w niepamięć.
- Z wielkim szacunkiem Pani Pince, ale ja nie będę się przyznawać do czegoś, czego nie zrobiłam.-spojrzałam na nią pełnym wyrzutu wzrokiem, co tylko pogorszyło humor kobiecie.
- Wystarczy tych kłamstw, Panienko.- powiedziała zgryźliwie.- Jeśli w tym momencie się nie przyznasz, dostaniesz dożywotni zakaz zbliżania się do biblioteki.
- Co!?- krzyknęłam, wstając z krzesła.- Pani nie może zakazać mi korzystać z biblioteki!
Wiedziałam, że Pani Pince była zgryźliwą kobietą o aparycji sępa, a książki traktowała jak największy skarb, ale nigdy nie oskarżyłabym ją o to, że może któremukolwiek uczniowi zablokować dostęp do biblioteki. Mogła wypraszać uczniów, a nawet robić im afery o pomazane księgi, jednak nigdy, w Historii Hogwartu, nie zabroniła uczniowi uczęszczać do czytelni.
- Nie będziemy tolerować oszustów i złodziei w Hogwarcie.- odparła ostro.
- Ja nie jestem żadną złodziejką.- odparłam groźnie zmieniając tempo odpowiedzi na wolniejsze, aby spotęgować efekt.
Miałam ochotę uderzyć w nią jakimś zaklęciem, jednak nie mogłabym ryzykować. Pogorszyłabym swoją, już i tak beznadziejną sytuację, dlatego musiałam zapanować nad sobą.
- Usiądź Rachel.- odparł profesor łagodnie, zauważając moje zdenerwowanie.
- Ale profesorze, ja...
- Usiądź.- powtórzył, przerywając mi.
Wzięłam głęboki oddech, a zaraz potem posłusznie usiadłam na krześle i wbiłam swój wzrok w podłogę, czując jak do oczu, napływa mi kilka łez.
- Uspokoiłaś się, Rachel?- zapytał Dyrektor, na co ja tylko pokiwałam lekko głową, nadal wpatrując się w podłogę.- Teraz możesz kontynuować.
- Z tego, co kojarzę, któregoś dnia znalazłam tę księgę w swoich rzeczach. Nie wiedziałam skąd, się tam wzięła. Zazwyczaj, potrafiłam stwierdzić, które książki należą do mnie. Jednak wydawało mi się, że gdzieś już ją widziałam. To była moja pierwsza myśl, zaraz po zobaczeniu okładki...
- Większość dzieł w dziale ksiąg zakazanych ma podobne okładki.- przerwała mi Pani Pince.- To nie jest żadne wytłumaczenie.- dodała.
- Czy ja mogę coś powiedzieć?- zapytał Snape, który do tej pory przysłuchiwał się dyskusji.
- Oczywiście Severusie.- rzekł łagodnie Dumbledore.
"Wspaniale"- pomyślałam, teraz to już na pewno nie uda mi się wyjść z tej sytuacji obronną ręką.
- Panna Trust bywa czasami nieco arogancka, nieokrzesana i wybuchowa.- zaczął Snape, na co ja pokręciłam teatralnie oczami.- Lecz z całą pewnością nie posunęłaby się do kradzieży książki, którą- zważając na jej preferencje- mogłaby wypożyczyć bez większych problemów.
Spojrzałam na niego. Nie wierzyłam własnym uszom, dlaczego nietoperz z lochów, zamiast bardziej uprzykrzyć moje życie, ratuje mi je...
- Tak sądzisz?
- Naturalnie.- odrzekł.- Panna Trust zapewne nawet nie wie, że w tej książce znajdują się głównie zaklęcia czarnomagiczne.
- Z zakresu Czarnej magii?- spytałam zdębiała.- To dlatego nie słyszałam o większości z tych zaklęć. Przy nauce wydawały mi się bardzo dziwne.- wypaliłam głupio.
Dyrektor przez chwilę wpatrywał mi się niespokojnie, jakby coś analizując. Nie podobało mi się to spojrzenie, jednak nie mogłam dać po sobie poznać, że poczułam się niepewnie.
- Czyli uczyłaś się tych zaklęć?- spytał dociekliwym tonem.- Całkiem sama?
- Tak...- odparłam cicho, a Dumbledore spojrzał na bibliotekarkę. Kobieta od razu musiała domyśleć się, o co chodzi, ponieważ skinęła głową i chwilę później wyszła z gabinetu, a za nią Profesor Snape.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego, Rachel, że używanie większości z tych zaklęć jest zabronione?- odparł ostro, a ja poczułam wielką gulę w gardle.
- Panie profesorze, ja... ja omijałam szerokim łukiem zaklęć, o których nie miałam pojęcia.- odparłam gorączkowo.- Nauczyłam się dosłownie kilku zaklęć niewerbalnych i kilku werbalnych...- wyjaśniłam, a widząc jak usta Dumbledore'a układają się w wąską linię, kontynuowałam.- Nie używałam większości z nich, bo nie było takiej potrzeby...- dodałam spanikowana.
- Które to były zaklęcia?- spytał, patrząc na mnie spod swoich okularów-połówek.
- Z niewerbalnych to tylko Szatańskiej Pożogi, w nieco zmodyfikowanej wersji, a z werbalnych to, Locomotor, Locomotor mortis, Aperacjum, Duro i Inspiciendo... ale nie sądzę aby, któreś z nich było groźne.- powiedziałam.
- Kiedy użyłaś "Inspiciendo"?- spytał zaniepokojony.
- Podczas walki z Fenrirem Greybackiem, zaraz po spaleniu Nory.- przyznałam, a dostrzegając jak Dumbledore patrzy na mnie w skupieniu dodałam.- Sądziłam, że jeżeli śmierciożercy lubią zabawy w ogniem to...
- To zaklęcie, o którym mówisz, Rachel to "Incendio", którego uczy się na siódmym roku, a zaklęcie którego użyłaś, ma kompletnie inne działanie.- przerwał mi.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem, no tak! Teraz wszystko stało się jasne, niemożliwe jak mogłam pominąć tak istotny punkt. Przecież... to dziwne światło, które powaliło i mnie...
- Jakie to działanie?- spytałam przestraszona.
- Ma ono działanie podobne do legilimencji, tylko z tą różnicą, że przed tym nie da się ochronić, a wspomnienia innych, które ujawniają się nam, są wynikiem znacznego osłabienia organizmu, osoby tym zaklęciem dotkniętym... Było ono wykorzystywane Toma Riddle'a, podczas nauki tutaj w Hogwarcie, zanim nie opanował oklumencji, a sprawiało nam to bardzo dużo kłopotów.
- Czyli, jak dobrze rozumiem, ja mogę wiedzieć kawałki wspomnień Greybacka?- spytałam otępiała.- To wyjaśnia ten mój ostatni sen...
- Jaki sen?
- Podczas ostatniej pełni księżyca śniła mi się przemiana w wilkołaka. To jasne... to Fenrir, on biegał po lesie jako wilkołak i atakował nic nieświadomych mugoli. Przecież podczas metamorfozy, nic tak bardzo nie cierpi, jak ciało.- podsumowałam, a Dumbledore pokiwał głową twierdząco.- Ale czy to oznacza, że i on... będzie miał dostęp do moich myśli?
- Sądzę, że nie. Jednakże to zaklęcie ma także swoją ciemną stronę. Jeśli ciało cierpi, to zapewne ma ku temu jakiś powód, a ból udziela się także osobie rzucającej to zaklęcie. W tym przypadku tobie...
Wbiłam wzrok w podłogę, nie potrafiłam uwierzyć, że mogłam być aż taka głupia. Zrobiłam okropny błąd, myląc zaklęcia, ale ja naprawdę... sądziłam, iż to takie samo zaklęcie.
- Wierzę ci Rachel, że nie ukradłaś tej książki.- powiedział Dumbledore, przerywając ciszę.- Jednak wiara musi być czymś poparta, najlepiej dowodami, których nie ma, a Madame Pince chce, abyś została ukarana, dlatego nie mam innego wyboru, jak zawiesić ci swobodny dostęp do biblioteki, przynajmniej do czasu wyjaśnienia. Przykro mi.
- Rozumiem.- przemówiłam cicho do swoich butów.
Nie chciałam już dyskutować, miałam tego dość.



Następnego dnia siedziałam w swoim pokoju, próbując skupić się na pisaniu listu. Chciałam o wszystkim napisać Fredowi, który jako jeden z nielicznych na sto procent mnie będzie mnie posądzał. Od wczoraj czułam dziwne spojrzenia skierowane w moją stronę, najwyraźniej plotki o moich oskarżeniach rozeszły się po całej szkole, nie wiedziałam w jaki sposób, ale wiadomość ujrzała światło dzienne. Wszędzie, gdzie chodziłam, słyszałam nieprzyjemne komentarze kierowane w moją stronę, zazwyczaj byli to Ślizgoni, których wieść o moim oskarżeniu bardzo ucieszyła. W końcu mogli się do czegoś doczepić, a dawno nie było pretekstu. Z początku myślałam, że to wszystko było kierowane przez Malfoy'a, jednak jemu jako jednemu z nielicznych nie było do śmiechu. Nie wiedziałam dlaczego, ale to co robi Draco, mnie nie obchodziło, miałam dość własnych problemów. Do tego zawieszono mi dostęp do biblioteki, jednego miejsca, gdzie mogłam wszystko przemyśleć, a przez "wszystko" rozumiałam całą tą chorą sytuację, z książką w roli głównej. Ktoś musiał mi ją podrzucić, byłam tego pewna. Ktoś chciał, abym miała problemy i istotnie, udało mu się to. Na całe szczęście była moja mała grupka przyjaciół, którzy obiecali, że mi pomogą. Harry, Ron, Hermiona, Luna, Cho, Stella, David i Ginny, są przekonani co do mojej niewinności. Dzisiaj rano dostałam również, dwa listy, od rodziców i Państwa Weasleyów. Każdy z nich wyrażał swoje niezadowolenie z sytuacji, która mnie dotknęła. Było to wzruszające, nie sądziłam, że tak wiele osób mi uwierzy, tym bardziej że dowody wskazują jednoznacznie na moją winę.
Odłożyłam pióro i spojrzałam jeszcze raz na list. Zaraz potem poprosiłam Lunę, o to aby go wysłała. Przyjaciółka bez gadania, zgodziła się na to. Wiedziała, że było mi ciężko znosić te kpiny innych, sama w końcu tego doświadczyła.
Po jakimś czasie przyleciała sowa Freda, nie sądziłam, że tak szybko udało mu się odpowiedzieć. Podałam sówce miseczkę wody i wzięłam się za czytanie.

Księżniczko,
      nigdy nie powiedziałbym, że potrafiłabyś wyciąć taki kawał naszej "ukochanej" Irmie Pince. Wyrabiasz się, jesteśmy z Georgiem, bardzo dumni. Nasza mała Rachel dorasta.

Przerwałam czytanie z niedowierzaniem. Oni chyba nie mówią tego poważnie... Przecież dobrze wiedzą, że ja nigdy bym się czegoś takiego nie dopuściła...- pomyślałam i przeniosłam wzrok dalej.

Oczywiście żartujemy, wybacz nam to. Wiemy, że nie byłabyś do tego zdolna w żaden sposób, kochanie. Nie znamy okoliczności, ale radzimy Ci, abyś bliżej przyjrzała się tej sprawie i popytała nauczycieli, kto dwa lata temu miał dostęp do działu ksiąg zakazanych. Sądzimy, że to znacznie zmniejszy krąg poszukiwań. Chociaż to jasne (Bardziej jasne dla George'a), że to któryś Ślizgon tak ładnie Cię urządził. Wierzymy, że uda Ci się dojść prawdy, chociaż ja sądzę, że zakaz wchodzenia do biblioteki w niczym Ci nie przeszkodzi, w końcu jesteś o wiele mądrzejsza niż większość tych książek.
Obiecuję, że niedługo się zobaczymy, wtedy razem zastanowimy się nad rozwiązaniem. 
Nie mógłbym Cię z tym zostawić.
Kocham Cię Aniołku!
Twój Fred.

PS: Do zobaczenia w sobotę!

Czytałam ten list z trzy razy, a za każdym razem, mój uśmiech znacznie się poszerzał. Miałam ochotę rzucić się Freddiemu na szyję i ucałować. Tęskniłam za nim. Oczywiście wymieniamy się na okrągło listami, ale to nie to samo co dotyk, albo gest. Tak bardzo cieszyłam się, że w sobotę jest wyjazd do Hogsmeade.
- Wszystko dobrze?- spytała Luna, pojawiając się w drzwiach.
- Dostałam właśnie odpowiedź od Freddiego.- powiedziałam nie odrywając wzroku od listu.
- No to wszystko jasne.- odparła rozmarzonym tonem.- Spotkałam po drodze tego Ślizgona, chyba Davida. Prosił, abym ci przekazała, że chce się z tobą spotkać na błoniach- powiadomiła mnie,
- Jesteś pewna, że to był David?
- To jedyny uczeń z Slytherinu, który w stosunku do mnie zachowuje się miło.- wyjaśniła.
- Racja.- odparłam.- Dobra, to ja za chwilę wrócę.
Nie czekając na odpowiedź, ruszyłam na wskazane przez Davida miejsce. Wybrałam korytarze, po których chodzi najmniej uczniów. Jednak nie ochroniło mnie to, przed skupionymi na mojej osobie spojrzeniami innych, ale postanowiłam tym się nie przejmować, po prostu uniosłam głowę do góry i dumnie chodziłam po korytarzach.
- Cześć Trust.- ktoś zagrodził mi drogę.
- Jeśli chcesz mi ubliżyć Goyle, to sobie daruj, bo jestem nie w humorze.- odparłam oschle.
- A co jest? Kolejny skok ci się nie udał?- spytał kąśliwie.
- "Furnukulus"!- wstrząsnęłam, unosząc dłoń, a z mojej różdżki wydobyło się jasne światło, które ugodziło Gregory'ego.
W jednym momencie, chłopak stracił równowagę i upadł na ziemię, zakrywając twarz rękoma. Pomiędzy jego palcami, dostrzegłam pojawiające się znikąd, czarne czyraki.
- Mówiłam, że nie jestem w humorze.- warknęłam i oddaliłam się, zostawiając za sobą Gregory'ego.
Gdy dotarłam na miejsce, w końcu mogłam się uspokoić. O dziwo, nie płakałam, nie miałam na to ochoty. Tak jakby wszystkie moje łzy nagle wyschły. Usiadłam pod drzewem i czekałam na Davida, przy okazji zastanawiając się, nad tym, co zrobiłam. Z pewnością Goyle, będzie chciał się zemścić, ale było mi to obojętne, zasłużył sobie na to.
- Rachel, tutaj jesteś.- odparł David, podbiegając do mnie.
- Myślałam, że będziesz tutaj już czekał.
- No tak, ale musiałem zgubić kilkoro...- przerwał rozglądając się dookoła.
- Wszystko gra?- spytałam, dostrzegając, że przyjaciel jest poddenerwowany.
- Tak... to znaczy, nie.- złapał mnie za rękę.- Chodź, musimy poszukać miejsca, gdzie będziemy sami.
Zdziwiłam się zachowaniem przyjaciela, ale posłusznie pobiegłem za nim. Ufałam mu, a skoro David zachowywał się w taki sposób, musiało się coś zdarzyć.
Po chwili dotarliśmy do jakiegoś odległego wzgórza, podejrzewałam, że znaleźliśmy się dosyć daleko od szkoły, nie podobało mi się to, ani trochę.
- David, możesz mi łaskawie wyjaśnić, po co mnie tutaj przyprowadziłeś?- spytałam, rozglądając się niespokojnie. 
- Chyba wiem, o co chodzi z tą książką.- odparł w końcu.
- Tak? To mów...
- To Draco, to on Ci ją podłożył.- powiadomił mnie.- Widziałem ją w jego rzeczach, w zeszłym roku.
- A to wredna blond fretka!- krzyknęłam głośno.- Ale jesteś przekonany, że to była ta książka?
- Tak, sam ją wypożyczałem dwa lata temu, przed tą kradzieżą.- wyjaśnił, a widząc moje skonsternowane spojrzenie, kontynuował.- Ej, nie oceniaj mnie, McGonagall sama kazała mi ją wypożyczyć, żebym rozwijał swoje umiejętności. Chyba uważa, że mam bardzo duży potencjał.- zakończył "wesołym" akcentem.
- David, skup się.- pstryknęłam mu palcami przed nosem.- Wiesz coś jeszcze?
- Nie, już nic.- pokiwał głową.- Ale jeśli chcesz, mogę ich przycisnąć, na przykład, czegoś więcej się dowiedzieć. Malfoy musi mieć w tym jakiś swój cel. 
- Nie, David. Wolałabym, żebyś się do tego nie mieszał, już i tak masz złą opinię wśród Ślizgonów. Sama to załatwię, ale byłabym wdzięczna, gdybyś powiedział o tym wszystkim Dumbledore'owi.- poprosiłam go.
- Tak, pewnie. Zaraz to zrobię, ale i ja mam prośbę.- powiedział.
- Jaką?- spytałam.
- Jeśli możesz, to uważaj na moją siostrę, tym bardziej, że ostatnio coraz częściej znika i nikt nie potrafi stwierdzić, gdzie się znajduje.- poprosił.
- Mam ją pilnować?- zapytałam, unosząc brew.



- Znam swoją siostrę i jestem pewien, że coś kombinuje. Uważaj na siebie. Ostatnio coraz częściej spotyka się z Malfoyem i jego świtą. 
- No wiesz David, myślałam, że...- przerwałam, ponieważ usłyszałam dziwny szelest, wydobywający się zza krzaków. Rozejrzeliśmy się dookoła, ale nic nie dostrzegliśmy.- Co to było?
- Nie wiem....- powiedział cicho.- Lepiej stąd chodźmy, jesteśmy zbyt daleko szkoły.
- Szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślałeś.- oburzyłam się.
- Nie marudź.- odparł, ciągnąc mnie za sobą.



Sobota, pochmurny i deszczowy dzień, ale nie w Hogwarcie. Wszyscy od rana, radośnie przemierzają szkołę. Dzisiaj jest pierwsza wycieczka do Hogsmeade w tym roku. Cała szkoła zawirowała. Ostatnio tradycją stało się, że pary najczęściej spotykają się w kawiarni pani Puddifoot, które ostatnio zyskało przydomek miejsca romantycznych schadzek uczniów Hogwartu.
Od rana chodziłam jak po chmurce, już nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu zobaczę Freddiego. Chciałam traktować to spotkanie normalnie, ale okoliczności na to nie pozwalały. Nieświadomie, ubrałam się bardzo elegancko, w czarną sukienkę i pomalowałam się w nieco dokładniejszy sposób, a włosy lekko pofalowałam różdżką.
- Rachel. Z chwilę jest wyjazd, rusz się!- wrzasnęła Cho zza drzwi.
- Już idę.- odpowiedziałam.
Chwilę potem wyszłam z łazienki.
- I jak?- spytałam, okręcając się wokół własnej osi.
- Fred tam będzie, nie?- spytała przyjaciółka, beznamiętnym tonem.
- Pfff, nie...- przeciągnęłam.
- Tak, jasne. Chodź już.- odparła popychając mnie do drzwi.
- No dobrze, ale co ty masz w tym kufrze?- spytałam, dostrzegając jak przyjaciółka ciągnie za sobą, niewielki brązowy kufer.
- Kilka potrzebnych rzeczy.- odparła z chytrym uśmiechem.
- Nie podoba mi się twój wyraz twarzy.- odparłam.- Co ty kombinujesz?
- Nie nic.- mrugnęła do mnie.- Chodź... 

14 komentarzy:

  1. Znów Polsatowanie! Jak ja to (nie) kocham! XD ^^ Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej i wyczekuję następnego :3 Wenyyy dużo i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczcie mi to ;)
      Ja po prostu uwielbiam przerywać w takich momentach ^^

      Również pozdrwaiam <3

      Usuń
  2. Kurczę, ale sprawa wynikła z tą książką. W sumie już dawno domyślałam się, że to dosyć podejrzany przedmiot, jednak... tak długo nic się z nią nie działo, że w sumie zapomniałam, że może być taki problem. Myślałam, że sprawa książki to już dawne śmieci ;P
    Co z tym Snapem? Mój zwariowany mózg podsuwa mi teorię, że może w jakiś sposób Rachel i z nim jest spokrewniona, ale chyba to nieco błędne spostrzeżenia.
    Jestem ciekawa, jakie wspomnienia będzie widzieć Rachel w związku z jej połączeniem z Fenrirem.
    No i oczywiście nie mogę doczekać się spotkania z Fredem! Coś czuję, że to będzie absolutny hit kolejnego rozdziału ;) nawet ten list był tak słodko uroczy, że przeczytałam go z trzy razy. A potem cisnęłam bekę z samej siebie, gdy okazało, że Rachel zrobiła tak samo xD
    I mam taką malutką nadzieję, że w tym ff Draco odbiegnie nieco od kanonu... mimo że już okazało się, że to on podrzucił Ray książkę.
    Gorąco pozdrawiam i życzę duuuużo weny! Johanna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, wszystko prędzej czy później do nas wraca, więc podejrzewam, że będzie więcej takich sytuacji ^^
      No i ten Snape, nie mogę a dużo powiedzieć, ale rzeczywiście, takie zachowanie nie jest u niego normalne (będzie to wyjaśnione... ^^)
      Gdy ciało słabnie... co mogę powiedzieć, nie będzie to przyjemne dla Rachel.
      Zobaczymy, czy aż taki hit, ale obiecuję wielki powrót Freda, a wiadomo że w moim wykonaniu będzie o dosyć... słodkie ^^ Hahahaha, no widzisz, taki fajny zbieg okoliczności, jak miło ;)
      A co do Draco, to pomyślę... miałam trzymać się kanonu, ale mogę co nieco namieszać. Chociaż, nie sądzę czy to zmieni jego zachowanie ;)

      Również pozdrawiam <3

      Usuń
  3. Oj bajerujesz nas, jak tylko możesz. Ciekawa jestem, czy myśli Fenrira będą miały jakieś istotne znaczenie. Cho coś kombinuje.. Może nielegalnie przemyca drożdżówki O.o? Och, czemu to spotkanie z Fredem dopiero w nastepnym rozdziale :(? Me serce zamienia się powoli w kamień. Nie no, żartuje. Mogę sobie jeszcze poczekać i narzekać nie będę, bo rozdział naprawdę ciekawy.
    Pozdrawiam i życzę miłego powrotu do szkoły!.. Co ja gadam, witaj w piekle. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, jak mi (nie) przykro ^^
      Hahahah, żartuję. No muszę bajerować, żeby wszystko nie wyszło od razu na wierzch ^^
      Wytrzymasz ^^ Będzie warto ;D
      Tak, witamy... ._.

      Również pozdrawiam <3

      Usuń
  4. Biedna Rachel będzie widywała w snach Fenrira w wilkołaczych akcjach, ale cóż lepsze to niż jakby sama miała zostać wilkołakiem przez ugryzienie lub zadrapanie (co jednak byłoby równie ciekawe, zwłaszcza w twoim wykonaniu xd). Tak czy inaczej, nie czekałaś długo z wyjaśnieniem snu i za to jestem wdzięczna ;)
    Gdzie ci się zapodziała Farrah? Jak do tej pory, to jedna z nowych postaci, o której wiadomo tylko, że jest nowym aurorem pilnującym Rachel. Coś o niej nie słychać, a zapowiadała się ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka jest kara za głupotę Rachel ^^. Powinna bardziej uważać. JUż jest za późno (Taaa, jestem okrutna ;>)
      Ten sen miał jedynie trochę namieszać, jak już mówiłam.
      A Farrah, hmmm. Sądzę, że jeszcze kilka razy się pojawi. (Jeden z ważniejszych wątków ;))

      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  5. Hmmm... super. Jestem ciekawa co ta Stella znowu kombinuje xd. No i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, w którym pojawi się Freddie :3 Co tu dużo gadać, rozdziały są coraz to bardziej odkrywające wszelkie wiadomości dotychczas nieznane. Nurtuje mnie rola Snape'a w tym wszystkim.
    Dobra, dość xd
    Świetny jak zawsze!
    Oddaj mi trochę weny, bo sama nie mogę się wgl zabrać do napisania kolejnego rozdziału..
    Pozdrawiam, A. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stella, o tak! Ona zawsze kombinuje ^^
      Takiego rodzaju rozdziały będą zdarzać się coraz częściej, w końcu wszystko zacznie się wyjaśniać ^^
      A Snape? To... Snape ;)
      Chętni bym Ci oddała trochę weny, ale sama mam teraz mało ;)

      Również pozdrawiam <3

      Usuń
  6. Snape stanął po stronie Rachel, bo leci na Rachel, bo Rachel jest - jakimś cudem - córką Regulusa i Lily Potter (na Harry'ego nie leci, bo jego ojcem jest James). Ot co!
    Rozdział ciekawy. Nie spodziewałam się, że z tą książką będą takie problemy. Fajnie, że się pojawił David. Lubię go, a ostatnio jakoś go niewiele było (ale w sumie nic dziwnego, bo były wakacje, a wcześniej ta akcja z ministerstwem). Hm, ciekawe o co chodzi z Cho. Ale raczej nie jest to jakąś mhroczną tajemnicą, bo wtedy jakoś inaczej by z tego wybrnęła, a nie uśmiechała się chytrze i mrugała do Rachel. Chyba, że to tak dla zmyłki. X'D
    Przepraszam, że dopiero teraz przeczytałam rozdział, ale jakoś nie miałam głowy do takich rzeczy. Dziękuję za dedykację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja teoria jest trochę naciągana, chyba że miał to być prank... To nawet dobry! :D
      Ta książka będzie miała większą rolę ;D
      No tak, zabrakłoby mi czasu gdybym miała pisać w każdym rozdziale o wszystkich bohaterach ^^
      No nie- to nie jest mhroczne ;)

      Pozdrawiam <3

      Usuń
  7. Nareszcie Hogwart! Dumbledore zachował się jak zwykły dupek. Snape mmmmm ciekawe. Chyba, że ona jest jego córką. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie! ^^
      Dumbledore, no cóż nie może nadużywać władzy ;D

      Również pozdrawiam <3

      Usuń

Szablon wykonany przez Melody