Music

niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 28 "Koszmar to taki zły sen, którego nie da się odróżnić od rzeczywistości."



Dzisiaj wprowadziłam także, nową bohaterkę, której wizerunek, widnieje w zakładce "Kartoteki Filcha". Będzie ona miała wpływ na losy Rachel. Nic więcej nie powiem



Miała być to noc jak każda inna. Bezgwiezdna, wietrzna, lecz cicha. W śnie przyszedł do mnie demon potężny, zły i bezlitosny. Rzekł, że nie powstrzymam zła szerzącego się po świecie.
Nie uwierzyłam w jego słowa, dopóki jeszcze tej nocy nie kopałam sobie grobu, zdartymi do krwi rękoma, oblana gorącym potem.
Siedziałam sama w pokoju... nie, to nie była Nora, tylko malutki, szary pokoik znajdujący się w posiadłości przy Grimmuald Place. Wgapiałam się tępym wzrokiem w pustą ścianę, przeżywając, kolejny raz to wszystko, co wydarzyło się wczorajszego dnia. Ten koszmar kompletnie wybił mnie z rytmu... tak to on. Koszmar to taki zły sen, którego nie da odróżnić od rzeczywistości, a wtedy to nie jest już tylko niemiły sen. Staje się on również przerażającym wspomnieniem naszej własnej bezsilności. Ale... to tylko wspomnienie, nadal pragnę zemsty i jej dokonam. Jedynie czego mi zabrakło to spokojnego snu, którego nie da mi butelka eliksiru.
Zresztą, i tak jej nie miałam, tak samo jak, moich skarbów, ubrań i książek. Wszystko doszczętnie się spaliło. Jedyne co mi pozostało to wspomnienia, wczorajsze ciuchy i różdżka.
Obiecałam sobie, że dzisiaj wybiorę się do rodziców. Chciałam zobaczyć, czy pozostały mi tam jakieś ubrania. Planowałam również udać się na Pokątną, aby nie jechać do Hogwartu z pustymi rękoma. Nie przeszkadzało mi kupno nowych przyrządów, miałam sporo oszczędności pozostawionych na czarną godzinę. Jedynie co nie dawało mi spokoju, to zmartwienie Państwa Weasleyów. Przysłuchiwałam się dyskusjom małżeństwa, na temat braku pieniędzy na pokrycie strat. Gdybym tylko mogła oddać im wszystkie moje galeony, zrobiłabym to. Jednak wiem, iż z całą pewnością nie chcieliby tego przyjąć. Harry próbował, jednak pan Weasley odrzucił jego propozycję.

Wstałam z łóżka, jednak miałam z tym problemy, moje ramię nadal pozostawało spalone, co odbierało mi możliwość pełnego poruszania prawą ręką. Z trudem wbiłam się w wczorajsze ciuchy, śmierdzące dymem i ziemią. Zeszłam na dół, przy stole siedziała już Hermiona, beznamiętnie patrząca w talerz, również ubrana we wczorajsze, upaćkane błotem łachy. Przy kuchence krzątała się nerwowo Pani Weasley, której wszystkie naczynia spadały z rąk. Ta scena również pozostanie w mojej pamięci, aby przypadkowo nie zapomnieć, jaką krzywdę nam wyrządzono.
- Witaj Rachel. Jak się spało?- zapytała, na pozór spokojnym tonem.
- Dobrze.- ucięłam rozmowę.
Musiałam skłamać, dobrze wiedziałam, że gdybym opowiedziała jej o moim śnie, zapewne wzbudziłabym niepotrzebne zmartwienia, których i tak już było sporo.
- Siadaj, zaraz podam ci naleśniki.- odparła matczynym tonem.
 Pokiwałam słabo głową i zajęłam miejsce obok Hermiony, która musiała tak gorączkowo nad czymś myśleć, że nawet nie zauważyła mojej obecności.
- Hermiono, wszystko w porządku?- złapałam ją za ramię.
- O Rachel, wstałaś. Tak, tylko zastanawiam się nad... czymś.- powiedziała, przyglądając się uważnie mojej osobie.- Jak tam ramię?
- Trochę przeszkadza, ale da się przeżyć.- odparłam z cieniem uśmiechu.- Nad czym się zastanawiasz?
- Później o tym porozmawiamy dobrze?- wstała z krzesła, zostawiając na stole dosyć pokaźną liczbę niedojedzonych naleśników.
- Hermiono, nie jesteś głodna?- spytała pani Weasley, gdy dostrzegła, że Gryfonka odchodzi od stołu.
- Przepraszam, nie nie jestem.- odparła uprzejmie.
Obserwowałam dziewczynę jak pogrążona w myślach opuszcza kuchnię, zdziwiło mnie jej zachowanie. Albo może jednak nie... po tym, co wczoraj miało miejsce, nikt nie potrafiłby zachowywać się normalnie.
- A ja chętnie zjem.- powiedziałam, przysuwając do siebie talerz, pełen przepysznie wyglądających racuchów. Sama się zdziwiłam, że w tej sytuacji potrafię jeszcze coś włożyć do ust, a samo
śniadanie, zdecydowanie należało do najprzyjemniejszych czynności, których podjęłam się w dzisiejszym dniu.
- Rachel, mogłabyś obudzić Ginny i chłopców?- poprosiła Pani Weasley.
- Ja? Ach tak oczywiście.- zgodziłam się i odeszłam od stołu, zostawiając za sobą pusty talerz.- Dziękuję, naleśniki były przepyszne.- dodałam na odchodne.
Wbiegłam na schody i po kolei wchodziłam do wszystkich pokojów, budząc tym samym moich przyjaciół, którzy niezbyt entuzjastycznie zareagowali na wieść o wstaniu z łóżka. Jednak nie było to istotne, spełniałam jedynie prośbę Pani Weasley. Zostali mi tylko bliźniacy, miałam nadzieję, że oboje poczuli się lepiej.  Nie wiedziałam dlaczego, ale oni najbardziej przejęli się spaleniem Nory.
Weszłam do ich pokoju. Oboje tak słodko spali, niczym dzieci, które zmęczyły się przygodami całego dnia. Podeszłam do legowiska George'a, chwyciłam go za ramiona i lekko nimi poruszyłam.
- Hej George, wstawaj.- mruknęłam cicho.
W odpowiedzi dostałam jedynie cichy pomruk wydostający się gdzieś zza pościeli.
Wiedziałam, że tak łatwo nie pójdzie, dlatego ściągnęłam z niego kołdrę, na co bliźniak niemal natychmiast odskoczył z łóżka, zszokowany nagłą zmianą temperatury.
- Na przyszłość Rachel, mogłabyś jakoś delikatniej nas budzić.- powiedział zaspanym głosem, gdy tylko dotarło do niego to, co właśnie się stało.
- Gdybym tylko mogła jakoś inaczej Cię obudzić, to z pewnością bym to zrobiła.- odpowiedziałam mu spokojnym głosem, podchodząc do drugiego Weasley'a.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, abyś go budziła.- ostrzegł mnie George, gdy tylko złapałam na ramię Freddiego.- Pół nocy nie spał.- Dodał przeciągając się na wszystkie strony.
- To, co robił?- zapytałam, patrząc na śpiącego rudzielca.
- Nie wiem, spałem.- odparł znudzonym głosem.
- Jesteś strasznie nieczuły George.- dodałam unosząc brew.
- Przed poranną kawą, zawsze.- mruknął, lekko rozbawiony i zniknął za drzwiami pokoju.
Odprowadziłam go wzrokiem, który od razu, spoczął na Freddim. Poczułam dziwny ścisk w okolicach serca. Zastanawiałam się, co w tym momencie mu się śni, może nora, piękne wakacje, rodzina, przyjaciele... my, albo śmierć, okrucieństwo i spustoszenie. Istota snów zawsze pozostaje dla nas zagadką, czy rzeczywiście- są to tylko i wyłącznie kawałki wspomnień, czy coś więcej. W końcu w śnie każdy z nas znajduje się we własnym oceanie. Burzowym, wietrznym oraz niebezpiecznym, albo spokojnym, ogrzewającymi go przez gorące promienie słońca. Jednakże każdy sen jest jak psychoza- z pomieszaniem zmysłów, szaleństwem i absurdem jednocześnie.
Usiadłam obok bliźniaka na łóżku. Nie, nie chciałam go obudzić. Chciałam przyjrzeć się temu szczęściu, które mnie spotkało. Szczęściu pod postacią młodego, ambitnego chłopaka, który mógłby zrobić dla mnie wszystko. Nawet jeśli sam musiałby ucierpieć.
Czułam, że zachowuję się jak wariatka, wpatrując się śpiącego Freda, jednak nie miałam serca, aby go obudzić.
- Śpij Freddie, śpij.- wyszeptałam, całując go w czoło.
Zaraz potem obdarowałam chłopaka nieśmiałym uśmiechem i powędrowałam w stronę drzwi.
Nie zdążyłam nawet złapać klamki, gdy do moich uszu dobiegł jego głos.
- I tak już nie potrafiłbym zasnąć...
Odwróciłam się i dostrzegłam, jak chłopak podnosi się na łokciach.
- Fred... Jak się czujesz?
- Mogło być lepiej.- wzruszył ramionami.
- Oczywiście.- uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.- Głupie pytanie.
Nie czekając na odpowiedź, wyszłam z pokoju bliźniaków. Nie czułam się za dobrze, nie poznawałam Freddiego. Potrafiłam zrozumieć, dlaczego chłopak zachowuje się w taki sposób. Nie miałam do niego o to pretensji, postanowiłam więcej nie rozdrapywać tego tematu.
Weszłam do swojego pokoju, wyciągnęłam z niego pióro, kałamarz i kawałek pergaminu.
Po pół godzinie list był gotowy. Przeleciałam po nim jeszcze raz wzrokiem.

Najukochańsza mamo.

Przepraszam, że tak dawno nie pisałam, ale miałam sporo problemów na głowie. Nie martw się o mnie, większość z nich to najzwyklejsze rozterki nastolatki, o których nie warto wspominać. W tych poważniejszych zazwyczaj swoją pomocą i radą służy mi Pani Weasley. Jest mi tutaj dobrze, wszyscy traktują mnie jak członka rodziny i z całą pewnością nie pozwolą mnie skrzywdzić. Jednakże ostatnia sytuacja, która miała miejsce w norze, a o której zapewne wraz z ojcem już wiecie, napawa mnie niepokojem. Państwo Weasley mają teraz wiele spraw na głowie, dlatego muszę sama zadbać o swoje interesy. Jako że straciłam wszystkie moje ubrania, planuję w najbliższym czasie odwiedzić rodzinne Portsmouth i zabrać swoje oszczędności, za które chciałabym nabyć wiele przedmiotów potrzebnych mi do nauki. Korzystając z okazji, chciałabym również i Was odwiedzić, dlatego piszę, aby moja wizyta nie była zaskoczeniem.
Mam nadzieję, że oboje z tatą jesteście zdrowi, a przede wszystkim bezpieczni.
Pamiętajcie, że Was kocham.
Rachel.

Uśmiechnęłam się pod nosem, czując, iż ten list na pewno spodoba się rodzicom. Zostały ostatnie trzy dni wakacji. Dlatego, przed wyjazdem do Hogwartu chciałabym z nimi jeszcze porozmawiać. 
Wsadziłam pergamin do koperty i szczelnie ją zakleiłam. Zaraz potem luźnym krokiem udałam się do pokoju Harry'ego, aby móc pożyczyć Hedwigę. Po drodze próbowałam wypatrywać Freddiego, jednak nigdzie nie potrafiłam go dostrzec. Nie wiedziałam, czy powinnam się tym faktem martwić, czy nie. Oczywiście, chciałam z nim porozmawiać, ale niekoniecznie w tym momencie, mój chłopak potrzebował trochę czasu, aby przyswoić to, co się wydarzyło.
Zapukałam w duże ciemno-niebieskie drzwi, czekając na reakcję zwrotną. 
- Proszę!- usłyszałam głos Harry'ego.
Złapałam za klamkę i weszłam do środka. Tradycyjnie, obok Wybrańca siedziała już Hermiona wraz z Ronem. Cała trójka zwróciła ku mnie wzrok.
- Cześć wam.- odparłam, zamykając drzwi.- Harry, mogłabym pożyczyć Hedwigę? Muszę wysłać list do rodziców.
- Nie ma sprawy, tylko musi najpierw zjeść.- powiadomił mnie.
- Zaczekam.- odparłam obojętnie.- Coś się stało?
Dopiero teraz dostrzegłam, że cała trójka trzyma w dłoniach pojedyncze kawałki papieru.
- Wyniki SUMów właśnie przyszły. Cztery koperty.- Powiedziała zdenerwowana Hermiona, której ręce trzęsły się tak, że miała problemy z jej otwarciem.
- Naprawdę?- zapytałam zdębiała.- Gdzie są moje?
- Tutaj.- mruknął sucho Ron, wyciągając zza poduszki kopertę podpisaną moim imieniem.
W jednym momencie przebiegł mnie zimny dreszcz po plecach. Nie potrafiłam sobie przypomnieć, czy byłam zadowolona z efektów, czy nie, co jeszcze bardziej sprawiało, że czułam napływający niepokój, nasilający się gdzieś w okolicy brzucha.
-  Strasznie się denerwuję.- odparłam niemal szeptem, podnosząc głowę i uświadamiając sobie, że cała trójka pochłaniała już swoje wyniki, wędrując wzrokiem po kartce.
Jednym zwinnym ruchem rozerwałam kopertę i drżącymi rękoma rozłożyłam znajdujący się w środku pergamin.

WYNIKI EGZAMINU
POZIOM STANDARDOWYCH UMIEJĘTNOŚCI
MAGICZNYCH


    Oceny pozytywne                                                                    Oceny negatywne
      wybitny (W)                                                                             nędzny(N)
      powyżej oczekiwań (P)                                                            okropny (O)
      zadowalający (Z)                                                                      troll (T)


RACHEL LYRAE TRUST OTRZYMAŁA:

Astronomia____________________________________________P
Opieka nad magicznymi stworzeniami_______________________W
Zaklęcia_______________________________________________W
Obrona przed czarną magią________________________________W
Wróżbiarstwo___________________________________________Z
Zielarstwo_____________________________________________W
Historia Magii__________________________________________P
Eliksiry________________________________________________W
Transmutacja____________________________________________W
Numerologia____________________________________________W
Runy__________________________________________________W



Odczytałam to kilkakrotnie, a przy każdym czytaniu oddychało mi się łatwiej. Nie było tak źle, szczerze mówiąc, myślałam, że przez to iż miałam wtedy tyle spraw na głowie, otrzymam same "Zadowalające". Wiedziałam, że gorzej poszła mi historia magii, przez to że zapomniałam o tym, jak przebiegała wielka wojna wilkołaków. Z wróżbiarstwa, nigdy nie byłam zbytnio uzdolniona, np. za każdym razem nie potrafiłam dostrzec w kryształowej kuli żadnych obrazów, z których mogłabym cokolwiek zinterpretować. Największym zaskoczeniem okazała się Astronomia, sądziłam iż dobrze odczytałam aktywność księżyca, jednak musiałam mieć jakiś błąd w obserwacjach.
Rozejrzałam się, Hermiona była zwrócona odwrócona tyłem, Harry, był zachwycony, a Ron wyglądał na zadowolonego,
- Najgorzej poszło mi wróżbiarstwo.- westchnęłam spokojnie.- A wam?
- Nie mam żadnego wybitnego, ale siedem SUMów zdanych.- odparł radośnie Ron.
- Z tego, co wiem Fred i George razem tylu nie zdobyli.- pochwaliłam go, klepiąc po ramieniu.
- Ja mam jednego "wybitnego" z Ochrony przed Czarną magią. Oblałem jedynie wróżbiarstwo i historię magii, ale kto by się tym przejmował.- powiedział łagodnie Harry, patrząc znad pergaminu.
- Czarna magia musiała się tak skończyć Harry- odparłam z szerokim uśmiechem.- Nie było innego wyjścia, jesteś najlepszy w te klocki- dodałam, mrugając do niego.
- A co z Tobą Hermiono?- spytał zielonooki.
- No... nieźle.- odpowiedziała cicho Hermiona.
- Och daj spokój.- rzucił Ron, wyrywając brązowookiej pergamin z wynikami.- No tak dziewięć "Wybitnych" i jeden "Powyżej oczekiwań" z obrony przed czarną magią.- Spojrzał na nią z miną, której rozbawienie mieszało się z rozdrażnieniem.- Pewnie jesteś niezadowolona, co?
Hermiona pokiwała głową, na co ja wraz z Harrym zaczęliśmy się głośno śmiać. Zdawałam sobie sprawę, że to właśnie moje oceny miały tak wyglądać, ale zbytnio się tym nie przejmowałam. Od dawna wiedziałam, że Hermiona ma ponadprzeciętną inteligencję.
- No to jesteśmy już owtemiakami!- zawołał radośnie Ron.



Najdroższa córko.

Wraz z ojcem bardzo cieszymy się z tego powodu, że jesteś zdrowa. Oczywiście, słyszeliśmy o tym pożarze w posiadłości Państwa Weasleyów, wysyłamy najszczersze kondolencje i łączymy się z nimi w bólu. To przykre, że całą rodzina musiała stracić dach nad głową, przekaż im proszę, że jeżeli będą czegoś potrzebowali, z chęcią odwdzięczymy im się za tak wzorową opiekę nad Tobą.
Dobrze wiesz, że nie musiałaś ostrzegać, przed tym, że planujesz nas odwiedzić, przecież to Twój dom, a my z ojcem bardzo się z Tobą stęskniliśmy. Wpadaj do nas, kiedy tylko chcesz, ale bardzo Cię prosimy, uważaj... na drodze czai się wiele niebezpieczeństw.
Kochamy Cię!
                                                                                                                                      Rodzice.

- Co to za list?- zapytała niepewnie Ginny,
- Hej Ginny, nic takiego. List od mamy.- odparłam, nadal wpatrując się kawałek papieru.
- Zdążyłaś już się pochwalić ocenami z Sumów?- Zapytała rozbawiona Ginny.
Poczułam wtedy, jak Gryfonka siada na moim łóżku.
- Nie, jeszcze nie.- westchnęłam, ignorując zaczepkę rudej.- Ej, jak sądzisz ile będzie kosztować kupno nowych książek do Hogwartu?- spojrzałam na nią.
Zorientowałam się wtedy, że wyraz twarzy przyjaciółki, zmienił się z rozbawionego na bardzo poważny. Szlag by trafił mój długi jęzor...
- Sama się zastanawiam, rodzice mówią, że ubezpieczenie pokryje większość naszych wydatków. Jednak nie wiedzą, kiedy zaczną remontować norę.- odparła.
- W każdym razie...- zaczęłam, ucinając ten nieprzyjemny temat.- Po obiedzie pojadę do Portsmouth, a potem na pokątną, kupić kilka rzeczy.
- Nas też to czeka, znaczy mnie i Rona. Na całe szczęście tylko my w tym roku jedziemy do Hogwartu.

Godzinę później, cała rodzina zebrała się w kuchni na obiad. Stół stojący pośrodku kuchni był na tyle duży, aby wszyscy tymczasowi mieszkańcy budynku przy Grimmuald Place, mogli jednocześnie przy nim usiąść. Mimo tego posiłek przebiegł nam w bardzo grobowych nastrojach. Nikt się nie odzywał, tylko czasami można było usłyszeć szepty dochodzące gdzieś z drugiego końca stolika.
Siedziałam naprzeciwko Freddiego, kilka razy złapałam go nawet na tym, że mi się przyglądał. Odpowiadałam mu wtedy uśmiechem. Był przygnębiony, jednak starał się odwzajemniać uśmiechy, uznałam, iż jest już na dobrej drodze, aby pogodzić się z tym, co się wydarzyło.
- Dziękuję za pyszny posiłek.- odezwałam się pierwsza, odsuwając od siebie pusty talerz.
- A właśnie Rachel, Ginny mówiła, że chcesz odwiedzić swoich rodziców, a potem udać się na pokątną.- powiedziała Pani Weasley.
- Tak, muszę kupić kilka rzeczy.- odpowiedziałam.
- Nie jestem przekonana, czy powinnaś sama gdziekolwiek jeździć, w gazetach pisze się coraz więcej o morderstwach i porwaniach.- powiadomiła mnie ruda kobieta, matczynym tonem.
- No tak, ale przecież...
- Ray, tam jest niebezpiecznie, wszędzie grasują śmierciożercy, nie puszczę cię samą.- wtrącił Fred.
- Freddie, wiem, że się martwisz, ale dam sobie radę.- powiedziałam uspokajająco.
- Rachel, nie obraź się, ale akurat ty powinnaś mieć jakąś ochronę.- wypalił nagle Harry, unosząc się znad talerza. Popatrzyłam na niego, na samym początku nie wiedziałam o co mu chodzi. Jednak później, dostrzegając jego wymowne spojrzenie, zorientowałam się, że rzeczywiście lepiej będzie, jeśli ktoś mi potowarzyszy.
- Fred i Harry mają rację, poproszę kogoś z Zakonu Feniksa, aby miał na Ciebie oko.- Powiedział pan Weasley, na co ja pokiwałam twierdząco głową.
- Ja przecież mogę z nią iść.- odparł głośno Fred, odpychając od siebie talerz.

Aportowaliśmy się przed mój dom, szczerze mówiąc, im częściej teleportowałam się wraz z Fredem, tym mój żołądek bardziej się przyzwyczajał do tego nieprzyjemnego uczucia. Tym razem zdołałam już po sekundzie go uspokoić.
- Ładny dom.- wtrącił Freddie, bacznie przyglądając się budynku, zbudowanemu z czerwonej cegły.
- Tak, moi rodzice mają świetny gust.- odparłam uśmiechnięta.- A Freddie, posłuchaj. Moi rodzicie lubią żartować, ale jeśli te żarty przekraczają wszelkie normy dobrego smaku, mogą stać się niezbyt przyjemni, więc lepiej omijaj tematów dotyczących niektórych waszych wyna... co się stało?- przerwałam, dostrzegając zgłupiały wyraz twarzy chłopaka.
- Mam tam iść z tobą?- zapytał zaniepokojony.- Sądziłem, że wejdziesz, zabierzesz, to co masz zabrać i od razu aportujemy się na Pokątną.
- A co pękasz?- spytałam złośliwie.
- Nie, ja tylko nie jestem przygotowany...- odparł niepewnie.
- Tak, pękasz.- powtórzyłam, dźgając go palcem w pierś.
- Sądziłem tylko, że poznam moich przyszłych teściów w nieco inny sposób.- zażartował z szelmowskim uśmiechem.
- W takim razie się pomyliłeś- zachichotałam, łapiąc go za dłoń.- Chodź, nie mamy całego dnia.- Pociągnęłam go za sobą.
Stanęliśmy przed drzwiami, zapukałam trzy razy, czekając na reakcję. Niemal od razu w drzwiach stanęła niewysoka kobieta o niebieskich oczach i rudych włosach.
- Rachel, no w końcu jesteś.- odparła uradowana, a następnie przytuliła mnie mocno do siebie.- Theodore chodź tu tylko! Rachel przyjechała.- zawołała.
- Tata jest w domu?- zapytałam rozradowana.
- Tak, niedawno wrócił z pracy.- odpowiedziała mi.
- Rachel, jak się cieszę, że Cię widzę.- odparł radośnie ojciec, gdy tylko spostrzegł mnie w korytarzu, od razu podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Tak, że miał problemy z prawidłowym oddychaniem.
- Stęskniłam się- odparłam, odłączając się od niego.
- Ja za tobą też.- uśmiechnął się.
- Rachel, co to za młodzieniec, który przyszedł tu razem z Tobą?- spytała mama, uświadamiając sobie, że ktoś jeszcze wszedł do mieszkania.
- Mamo, tato. To jest Fred Weasley, mój... chłopak.- powiedziałam, rumieniąc się.- Freddie, to jest mój tata Theodore i matka Yvonne.- zwróciłam się do niego.
- Bardzo miło mi Państwa poznać.- odparł szarmancko Freddie, podając dłoń nieco zdębiałemu tacie, a zaraz potem mojej mamie.
- Możesz mi mówić, Yve.- powiedziała, ściskając jego rękę.- Kochanie, nie mówiłaś, że masz chłopaka.
- Jakoś nie było okazji.- podrapałam się po głowie, a Freddie uśmiechnął się mimowolnie.
- Nie mówiłaś również, że nie przyjedziesz sama.- odparł sucho tata, posyłając Fredowi wymowne spojrzenie, za co od razu dostał kuksańca pod żebro od mamy.
- Wejdźcie do salonu.- zmieniła temat.
Przez następne dwie godziny, rozmawialiśmy żwawo o wszystkim, o czym tylko się dało. Ja mówiłam zazwyczaj o szkole, obowiązkach i ocenach z egzaminów, a także o tym, jak to się stało, iż związałam się z bliźniakiem. Mama opowiadała o tym, jak utworzyła nową serię swoich dzieł. Była on tzw. wolną artystką. Uwielbiała rysować, szkicować i oddawać się swojej fantazji poprzez rysunek. Była bardzo utalentowana, jej dzieła mogłyby zawstydzić niektóre prace, obecnych artystów. Niestety poświęciła się rodzinie, co zawsze mi wypominała, gdy tylko narozrabiałam. W jednym momencie namalowała nawet prześmieszną karykaturę Freddiego i oddała mu ją, jako prezent. Na co chłopak wielce rozbawiony zaczął opowiadać o towarach, które wraz z Georgiem wymyślili i sprzedają w własnym sklepie. Tata zaś w przerwach pomiędzy gniewnym patrzeniem na Weasley'a opowiadał o tym, jak zaprojektował kilka nowoczesnych budynków, o materiałach do tego poświęconych, o tzw. "wklęsłej modzie" i o tym, jak bardzo wkurzają go współpracownicy. A to wszystko było przeplatane z śmiesznymi historyjkami z mojego dzieciństwa, młodzieńczymi latami rodziców, a zabawnymi opowiadaniami o całej rodzinie Weasleyów.
- Dobra, ja jeszcze muszę zajrzeć na górę.- odparłam rozbawiona, przypominając sobie o właściwym celu przyjazdu do Portsmouth.
- To może ja pójdę z Tobą.- zaproponował Freddie.
Złapałam go za dłoń i pociągnęłam za sobą po schodach, zanim tata zdążył go zatrzymać. Wiedziałam, do czego ojciec jest zdolny, szczególnie jeśli chodzi o moich partnerów. Jednak z ogólnej obserwacji mimiki jego twarzy mogłam stwierdzić, że Freddie, pomimo wszystko, przypadł mu do gustu. Chociaż próbował to ukrywać.
- Witaj w mojej świątyni.- zażartowałam, otwierając drzwi do mojego pokoju.- Tutaj się wychowałam.
Fred rozglądał się po całym pomieszczeniu, komentując przy okazji chaos, który w nim panował
- No Rachel, skoro mamy być razem to musisz nauczyć się sprzątać.- zażartował chłopak, jeszcze raz rzucając okiem na nieporządek.
- Mówisz jak Ginny, widać to u was rodzinne.- Odgryzłam się złośliwie.
- Ja przynajmniej mam na to patent.- odparł uśmiechnięty.
- Och jakiś ty sprytny.- powiedziałam uwodzicielsko i cmoknęłam go w usta. Następnie udałam się w stronę szafy z zamiarem przeszukania jej. Miałam chichą nadzieję, że gdzieś tutaj pozostało mi jeszcze kilka fatałaszków. Przynajmniej do tego czasu, póki nie wrócę do szkoły.
Po dogłębnym przeszukaniu regału musiałam stwierdzić, że z dawnych ubrań pozostały mi tylko trzy rozciągnięte bluzy, dwie pary jasnych spodni, białą koszulę, czarne sandały, dwie spódnice i jedna sukienka. Nie było tego dużo, ale gdybym miała na nowo wszystko kupić, najprawdopodobniej musiałabym obrabować bank.
- Co to są za rysunki Rachel?- usłyszałam głos Freddiego.
Odwróciłam się do niego i dostrzegłam, jak chłopak wskazuje palcem na malutkie szkice, wykonane markerem na samoprzylepnych karteczkach, przyklejonych do ściany.
- Gdy byłam mała, zawsze chciałam zostać artystką jak moja mama, ale to było, zanim dostałam list z Hogwartu.- wyjaśniłam, stając plecami i zakładając na siebie czystą koszulę.
- Są piękne, masz talent.- odrzekł Fred.- I bardzo ładny czerwony stanik na sobie.- dodał rozbawiony.
Odwróciłam się na pięcie i zmierzyłam bliźniaka groźnym spojrzeniem. Zorientowałam się wtedy, że nie powinnam się przy nim przebierać. Skarciłam się za to w myślach.
- Gdzie się tam patrzysz?- zapytałam, chichocząc.
- Tam gdzie powinienem.- odpowiedział, mrugając do mnie.
Podeszłam do niego szybkim krokiem i popchnęłam go mściwie na łóżko. Zaraz potem wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- Faceci.- prychnęłam, śmiejąc się do rozpuku.
- Bez nas byłoby nudno.- odparł, aktorsko wstając na nogi.
- Tu masz rację.- zaśmiałam się, poprawiając jego szarą koszulkę.
- Posłuchaj Rachel...- zaczął poważnie.- Chciałem Cię przeprosić za to, co zdarzyło się rano.
- Nic się nie stało, miałeś prawo. To ja powinnam być bardziej empatyczna względem innych.- powiedziałam skruszona.- Często najpierw mówię, potem myślę.
- Dla mnie jesteś idealna.- dodał przymilnie.
Uśmiechnęłam się promiennie i przytuliłam chłopaka najmocniej, jak tylko potrafiłam.
On również mnie przytulił bez zbędnych słów. Byłam wtedy przekonana, że burza, która wytworzyła się  w głowie chłopaka, minęła. A Freddie odzyskał dawną czułość.
Trwaliśmy tak przytuleni do siebie dosyć długo, kiedy nie dostrzegłam, że w drzwiach stoi kompletnie nieznana mi kobieta. Odłączyłam się od Freda i zwróciłam zdziwiony wzrok w jej stronę. Była to szczupła, niewysoka dziewczyna, o pięknych brązowych i falowanych włosach.
- Nie przeszkadzajcie sobie.- odparła uśmiechając się.- Ja tylko zabłądziłam.


- Kim jesteś?- zapytałam, ciekawskim tonem.
- Nazywam się Farrah Whitman, jestem nową członkinią Zakonu Feniksa. Przydzielono mi zadanie pilnowania twoich rodziców, Rachel.- wyjaśniła.
- Skąd wiesz, jak się nazywam?
- Państwo Trust są bardzo mili. Dużo mi o tobie mówili.- odpowiedziała.
Wyglądała na sympatyczną osobę, tylko miałam wątpliwości do tego, czy aby ona jest na tyle odpowiedzialna, aby brać na barki los moich rodzicieli.
- Tak, to dziwne. Bo mnie o tobie nie wspominali...- odparłam oskarżycielsko.
- Och, pewnie musieli, tak bardzo ucieszyć się z twojej wizyty, że zapomnieli o moim towarzystwie, z resztą staram im się nie narzucać, póki to konieczne.- uśmiechnęła się szerzej.- Dostaję jedzenie, miejsce do spania i w zasadzie to mi wystarczy.
Usłyszałam jak Fred, stojący za mną zaśmiał się głośno.
- A ty jak się nazywasz?- zapytała rozbawiona dziwną reakcją bliźniaka.
- Jestem Fred Weasley, chłopak Rachel.- odparł lekko.
- Miło mi Cię poznać.- rzekła przymilnie.- To ja wam nie przeszkadzam. Bawcie się młodzi.- dodała na odchodne, znikając za drzwiami pokoju.
- Miła jest.- odezwał się Fred, patrząc na miejsce, gdzie przed chwilą stała Farrah.
- Przerażająco...- odparłam niespokojnie.- Myślisz, że jest na tyle silna, aby móc ochronić mamę i tatę?
- Myślę, że gdyby nie była, nie dawaliby jej tak poważnego zadania.- powiedział pocieszająco chłopak, łapiąc mnie w tali.- Więc na czym skończyliśmy?- zapytał chytrze, odwracając mnie do siebie. Pokiwałam głową z politowaniem i wpiłam się w usta Freddiego, przypominając mu, co takiego robiliśmy, zanim tak bestialsko nam przerwano.

14 komentarzy:

  1. Czemu twoje rozdziały czyta się tak szybko? :C ^^ Jest świetny! Naprawdę chciałabym mieć takie oceny jak Rachel, bo strasznie mi nie idzie XD Ale wracając do rozdziału... Jestem strasznie ciekawa tej dziewczyny i to, że jest w Zakonie... Ciekawe :D Czekam jak zwykle na następny, pozdrawiam i weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, nie wiem czemu tak szybko ;D
      Po prostu, tzw. "lekkie pióro", chyba xD
      Ty nie powinnaś wzorować się na ocenach Rachel, tylko na ocenach Hermiona, bo to ona miała same "wybitne" ;D hahaha
      Ta dziewczyna, bardzo długo pozostanie zagadką ^^

      Wzajemnie <3

      Usuń
  2. No, no, no.. Muszę przyznać masz wyczucie xd Jestem ciekawa w jaki sposób na losy Rachel wpłynie Farrah. No i nie mogę już doczekać się kolejnego, w którym, mam nadzieję, odegra się jakaś znacząca akcja. Zastanawia mnie, skąd Rachel może wiedzieć jak reaguje jej ojciec na jej chłopaków, skoro przed Fredem miała tylko Grega, którego jej rodzice nie znali. Dobra, nieistotne.
    Życzę weny, której mi brakuje xD
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to moje wyczucie ;D
      Nie wiem czy następnym razem coś szczególnego się wydarzy, poza powrotem do szkoły. Wiem, że takie ciągłe przeciąganie akcji może wydawać się męczące, ale przy rozplanowaniu poszczególnych rozdziałów nie przewidziałam takiej możliwości ;(
      A Rachel to wie z autopsji, zna swojego ojca na tyle dobrze, żeby mniej- więcej móc stwierdzić, jak może się zachować, poza tym już od samego początku było widać, iż ojciec nie lubi chłopaków, którzy kręcą się wokół jego ukochanej córeczki ^^

      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Za. Szybko. Choleraaaa...
    Śmiem twierdzić, że każdy twój rozdział dosłownie wchłaniam w swój mózg xD Znajoma mówiła coś do mnie przez ponad pięć minut, a ja nie zapamiętałam ani jednego słowa, "bo Freddie!" <3

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szybko... szybko ^^
      Takie już są moje rozdziały, a ja za bardzo nie wiem, jak mogłabym na to zaradzić xD
      Potrzebowałabym więcej czasu...
      Hahah, twoja znajoma zapewne zrozumie, jaką okoliczność nastąpiła. XD
      Hahahah, mam podobnie "Freddie!" <3

      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Ach! Kolejny cudowny rozdział roztapiający moje serduszko! Nie ma tu może żadnej akcji, nie dowiadujemy się czegoś nowego o przeznaczeniu, ale naprawdę jest cudownie. Takie spokojne rozdziały. I znowu to robisz. Sprawiasz, że kocham tego Fryderyka jeszcze bardziej <3. Tak mi szkoda tych Weasley' ów :/. Mam nadzieję, ze wszystko się ułoży.
    Teraz pytanie z innej beczki. Myślałaś może nad założeniem wattpada? Z chęcią bym tam czytała i myślę, że sa tu jacyś jego zwolennicy.
    Pozdrawiam serdecznie ;D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi bardzo miło ;3
      Nie ma akcji, ale obiecuję, że jeszcze będziecie mieli jej dosyć ;)
      Mam już kilka pomysłów na popchnięcie wydarzeń do przodu, ale musi być Howgart... inaczej nie ruszy ^^
      No przepraszam, nie specjalne przecież, hahaha. Chociaż kto wie ;>
      A co do wattpada, to możliwe że następna opowieść będzie pisana właśnie tam. Ta ma za dużo rozdziałów, aby ją przenieść bez żadnych konsekwencji ;)

      Wzajemnie <3

      Usuń
  5. Niby nic specjalnego się nie dzieje, ale czuję, jakby w tym światnym rozdziale następował jakiś przełom. Nowy rok szkolny, dom Weasley'ów na nowo urządzany... i nowy członek Zakonu Feniksa.
    Właśnie! Ta kobieta mi się nie podoba. Farrah jest taka... dziwna. I tajemnicza. Id razu skojarzyło mi się, że jest śmierciożerczynią. Uśmiech na ustach i miłe słówka to wizytówka seryjnej morderczyni (aż mi się zrymowało ^^)
    Nie umiem doczekać się już rozpoczęcia kolejnego roku! Czuję, że nieźle poprowadzisz akcję ;)
    Gorąco pozdrawiam i życzę duuużo weny! Johanna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na to poprzez pryzmat tego, co napisałaś... rzeczywiście jest to jeden z przełomowych rozdziałów. Chociaż na pierwszy (albo dziesiąty... xd) rzut okiem tego nie widać.
      Tak, kobieta o niebywałym wprost optymizmie jest bardzo dziwna, szczególnie w moim opowiadaniu xD.
      No i brawo za rym ^^. Spróbuj napisać piosenkę ;D hahaha.
      Ty czujesz- ja mam nadzieję ;)

      Wzajemnie <3

      Usuń
  6. Kolejna nowa postać z jakże ładnym imieniem. Każdy przez ciebie dodany bohater (oprócz Rachel) sprawia wrażenia bycia jakimś nie do końca dobrym indywiduum, a przynajmniej dla mnie xD Nie narzekam na to. Wręcz przeciwnie. Taka niepewność co do niektórych bohaterów i ich intencji także ma wpływ na klimat całej lektury, ale nie należy z nią przesadzić. Mam tylko nadzieję, że ty w miarę napływania kolejnych rozdziałów, rozwiejesz powoli tą niepewność, i że nie każesz czekać z wyjaśnieniami do możliwie ostatniego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ciekawe dlaczego ;D
      Może to ta nadwrażliwość na wprowadzanie nowych postaci ^^.
      Typowe! ;>
      Jak już wcześniej Ci wspominałam, większość tajemnic rozwiąże się na szóstym roku Rachel, dlatego zapewniam że będzie jeszcze sporo akcji, które zawiążą się w historii ;)

      Pozdrawiam!;)

      Usuń
    2. Farrah jest fajniutka. Nie wydaje mi się, żeby okazała się negatywną postacią, ale kto Cię tam wie. Chociaż z drugiej strony ten cytat przy niej w kartotekach jest dosyć podejrzany, kurde. Ale polubiłam ją, no!
      Cieszę się, że Rachel zdążyła jeszcze wpaść do rodziców przed nowym roku szkolnym. Uwielbiam jej tatę-nie-tatę! I to, że próbował ukrywać to, że Fred przypadł mu do gustu! <3
      A przy tym sprzątaniu od razu pomyślałam o Ginny, a potem Rachel o niej powiedziała i zaczęłam się szczerzyć!
      Fajniutki rozdział, bardzo mi się podoba.

      Usuń
    3. Farrah, z nią sprawa będzie dosyć skomplikowana ^^
      Hahah, potwierdzam, jej tata bardzo przypomina mi mojego... chyba nieco nieświadomie to zrobiłam ^^
      U mnie, w przypadku Weasleyów zawsze ma być czysto, nie ma zmiłuj się!
      Dziękuję! ;3

      Pozdrawiam <3

      Usuń

Szablon wykonany przez Melody