Music

piątek, 12 października 2018

Epilog


Dzień dobiegał końca. Zmrok rozproszył się po całej okolicy. Zimne powietrze odbijało się echem od jego zmarzniętych policzków. Próbował ochronić się  przed nim, nakrywając się coraz to wyżej szalem. Przekładał w ręce bukiet kwiatów, próbując znieść jakoś tą okropną świadomość, że nie wszystko będzie znów takie same.
Siedział na ławce, nie płakał. Poprzedniej nocy wypłakał się za wszystkie czasu, co tylko świadczyło o tym, że owa dziewczyna była dla niego wszystkim. Błądził wzrokiem o kamiennej tablicy, na której wyżłobiony został napis "Rachel Lyrae Trust-Black - na zawsze w naszych sercach".
Wiatr rozsiewał mu rude włosy, które wraz utraciły swój blask. Na jego bladej twarzy malował się żal i strapienie, a to zdarzyło się tydzień wcześniej.
Po śmierci Rachel wszystko się zmieniło. Wojna skończyła się, ale nie bez ofiar, a z nią skończyło się coś jeszcze. Dyrekcja Hogwartu pod wodzą Minerwy McGonagall ogłosiła odbudowę szkoły.
Niektórzy uczniowie wypisali się ze szkoły od razu, a ich rodzice złożyli skargi w związku z "narażeniem życia" przez niekompetencje nauczycieli. Inni po prostu nie mogli tam wrócić wiedząc, że nie czekają na nich bliskie im twarze. Jeszcze inni całkowicie rzucili szkołę, przenosząc się do świata mugoli by tam zapomnieć o magii, a wraz z nią o wydarzeniach minionej zimy. Zmienił się wygląd. Zmienili się ludzie. Zmieniły się zaklęcia. Wszystko poszło do przodu. Tylko nie on.
W ludziach, których mijał na zewnątrz doszukuje się Jej. Popadł w obsesję, nie był w stanie prowadzić nawet sklepu wraz z bratem. Ciągle błądził po uliczkach Hogsmeade wspominając dawne czasy. Jej aksamitny głos, uśmiech. Oczywiście, wykonywał podstawowe czynności, jadł, spał, mył się, tylko z ta różnicą, że żadna z tych czynności nie miała dla niego żadnego znaczenia.
Nie bał się przyznać tego sam przed sobą, umarł wraz z nią.
Wychylił się delikatnie, wyciągnął drżącą dłoń i odłożył czarną różę na jej, jeszcze nie dokończony nagrobek. Robił tak codziennie, wstawał wcześnie rano, aby wraz z nią powitać nowy dzień.
Jutro miał odbyć się kluczowy moment. Jej pogrzeb.
Wraz z Yvonne przygotowywał wszystko tak starannie, jak tylko potrafił.
Rachel miała spocząć wraz z jej przybranym ojcem. Nie kłócił się z nią, nie miał nawet takiego prawa. Wiedział, że wraz straciła i męża i córkę. Przeżyła bardzo wiele, co również i na niej się odbiło.  Kobieta oddała się całkowicie swojej pracy, poświęcając każdą swoją wolną chwilę na malowanie. Jej ból sprawiał, że obrazy stawały się coraz to bardziej popularne w świecie mugoli.
David odnalazł swoich rodziców całych i zdrowych, doszło do ich pojednania, mimo tego, że jego siostra zginęła. Przeprowadził się razem z nimi na drugi koniec kraju. Nie utrzymywał z nikim kontaktu. Greg postanowił wrócić do szkoły, na swój ostatni rok, a jego działania sprawiły, że w nowo odbudowanym Hogwarcie poza pomnikiem Harry'ego, Rona i Hermiony pojawi się także jej podobizna.
- Gdybym tylko mógł cofnąć czas...- mruknął pod nosem Fred nadal tępo wpatrując się w napis.
Usłyszał jakieś kroki za sobą, nie spojrzał tam, nie miał nawet na to ochoty. Ktoś położył mu rękę na ramieniu. W tym momencie odruchowo spojrzał za siebie. Ku jego zdziwieniu zobaczył tam Profesora Slughorna, trzymającego w dłoniach jakiś pogięty pergamin.
- Dzień dobry Panie Weasley.- odparł spokojnie i dosiadł się do chłopaka.- Wiedziałem, że Pana tutaj spotkam. Fred nic nie odpowiedział, słowa "dzień dobry" już dawno straciły dla niego znaczenie.
- Słyszałem synu, że ostatnio nie najlepiej funkcjonujesz.
- Pan się temu dziwi?- spytał pretensjonalnie.
- Nie.- roześmiał się nerwowo.- Nie o to chodziło. Mam tu coś dla Ciebie.- mężczyzna przejechał przed oczami chłopaka wcześniej  wspomnianym pergaminem i podał go Fredowi.- Miałem dać ci go dopiero po pogrzebie, ale w tej sytuacji. Sam rozumiesz.
Fred otworzył oczy ze zdziwienia, a w jego głowie wiły się różnorakie myśli. Obrócił pergaminem kilka razy po czym odwinął go zwinnie. W lewym prawym rogu widniał napis: "Do Freda Weasley'a".
- Skąd Pan to ma?- spytał szybko.
- Zaraz po wojnie znalazłem go, był wciśnięty w ramę ze zdjęciem Regulusa Blacka.- odpowiedział mu, patrząc na nagrobek, a zaraz potem zwrócił wzrok ku rudowłosemu, czując jego niezrozumiałe spojrzenie na sobie.- A to nieważne.
Serce Freda zaczęło bić coraz szybciej, miał wrażenie, że zaraz wyskoczy mu z piersi. Doskonale wiedział kto mógł zostawić wiadomość w takim, a nie innym miejscu. Pragnął wyczytać z tekstu, że to wszystko było zaplanowane, że z niewiadomych przyczyn każdy z obecnych tego feralnego dnia miał jakieś zwidy, że, że Rachel żyje i ma się bardzo dobrze, a zostawiła tą wiadomość aby wskazać mu miejsce jej pobytu.
Drżącymi rękoma przewrócił pergamin na drugą stronę i wbił swój uważny wzrok w tekst.


Freddie.

   Zdaję sobie sprawę z tego, jak ogromny mętlik masz teraz w głowie i jakie odczucia w tym momencie Tobą kierują. Doświadczyłam tego samego o wiele wcześniej, ale nie o tym chciałam Ci teraz opowiedzieć.
Mam nadzieję, że wybaczysz mi to w jaki sposób się z Tobą żegnam. Jak odzyskałam świadomość po moim wypadku byłam bardzo skołowana. Możesz mi wierzyć lub nie, ale wtedy gdy byłam w śpiączce znalazłam się w równoległym świecie, w miejscu, w którym- o ile nadal pamiętasz miał stanąć nasz wymarzony dom. Biały, klasyczny z bogatymi zdobieniami i bez "upierdliwych sąsiadów".

W tym momencie chłopak uśmiechnął się mimowolnie. Doskonale pamiętał o ich wspólnych planach. Był to piękny czas, w którym losy świata nie były aż tak narażone.

W każdym razie, po za ta przepiękną panoramą , rodem z bajki znalazł się tam również Regulus. Rozmawiałam z nim, był o wiele inny niżeli sobie go wyobrażałam, spokojny, opanowany, dobry. Nie powiedział mi za dużo, przekazał mi jedynie to, że jeżeli chciałabym uratować świat i zostawić go takim samym jakim był, powinnam zginąć.
Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Tak bardzo nie chciałam mówić Ci tej smutnej prawdy. Zrozum. Zawsze wyobrażałam sobie, że z Tobą u boku ułożę sobie przyszłość, że wszystkie moje marzenia miałyby się spełnić, a ta wiadomość... spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Z perspektywy czasu zrozumiałam, że zachowałam się jak szczeniak mijając się z prawdą. Nie potrafiłam... do teraz nie potrafię zrozumieć co mną kierowało. Dlatego pożyczyłam zmieniacz czasu od McGonagall, jeszcze przed moją  śmiercią zdołałam cofnąć się w czasie, stąd ta wiadomość. Wiem, że teraz pewno myślisz, dlaczego posiadając to urządzenie nie uratowałam samej siebie. Ano dlatego, że tak po prostu musiało być. Takie było moje przeznaczenie. Posiadać w sobie cząstkę Voldemorta, po to aby umrzeć w odpowiednim momencie i zabrać go ze sobą.  "Jeśli wybiera życie, wybiera także śmierć". 
Teraz rozumiesz? Było to nieuniknione, a dzięki temu przyczyniłam się uratowania świata. Do tworzenia dla innych lepszego świata. Dla Ciebie również... To był mój wybór, mogłam się uratować, a tego nie zrobiłam. Dzięki temu jestem spokojniejsza.
Mam nadzieję, że kiedyś odnajdziesz szczęście, zdołasz pokochać kogoś na nowo, a ja będę patrzeć na Ciebie z góry i uśmiechać się szczerze, kibicować wam. Freddie... byłeś jesteś wspaniały. Zasługujesz na to, tylko nie daj się pokonać, walcz ze złymi emocjami, a osiągniesz wszystko czego tak pragniesz. Ja to wiem, Twoja rodzina to wie, broń ich z całych sił.
I wtedy, gdy pewnego dnia Twoje dzieci  zapytają kim była Rachel Trust. Z uśmiechem na twarzy opowiesz im tą historię, moją historię, która nigdy nie powinna mieć miejsca.
Bądź zdrów. 

                                                                                          Twoja na zawsze. Rachel  

Chłopak był tak rozemocjonowany, że odczytał treść zawartą w liście kilka razy. Z każdym ponownie przeczytanym zdaniem czuł jak ogromny kamień, który leżał mu na sercu, zmniejszał swoją objętość. Pozwalał mu spokojnie oddychać, ponieważ Weasley wiedział, że Rachel umarła za to w co naprawdę wierzy, była tego świadoma i poświęciła się temu całkowicie.
Miał wrażenie, że te wszystkie emocje, które nim targały wynikały z niewiedzy i bezsilności. A teraz skoro ten list tak wiele mu wyjaśnił poczuł ulgę. W jego wygaśniętym już, jak mu się zdawało sercu zapalił się promyczek nadziei. Zdołał się nawet słabo uśmiechnąć.
Spojrzał wtedy wdzięcznie w miejsce, gdzie jeszcze kilka chwil temu siedział Slughorn, ale teraz już go nie było. Gdzieś w oddali dostrzegł znajomą mu sylwetkę, która z niepokojem zbliżała się w jego kierunku, a w momencie zastygła, próbując ukryć emocje.
- Bracie nie chciałbym ci przeszkodzić w twoich codziennych jodłach, jak już wiesz, ale do cholery wróć do roboty!- krzyknął zniecierpliwiony.- Ron kompletnie nie radzi sobie z klientami, źle kasuje towar, a teraz naruszył konstrukcję łajnobomb, które wybuchnęły w sklepie. Wyobrażasz sobie ten smród, gorzej niż w oborze.
Fred roześmiał się widząc jak jego bliźniak cały umazany od imitacji szarobrązowej substancji, stał poirytowany i usilnie błagał go o pomoc.
- Dobra bracie, wracam do biznesu.- odparł w końcu.
George zdawał się zszokowany tak nagłą zmianą zachowania bliźniaka. Przygotował sobie nawet całą listę powodów, dla których Fred powinien wrócić do ich sklepu, ale nie narzekał. W końcu nie musiał się za bardzo wysilać, czego nawet nie chciał robić.

"Nie ma śmierci, która nie zostawiłaby śladu". Bitwa na każdym odcisnęła swoje piętno. Na jedynym mniej na drugim bardziej. Każdy odreagowuje w swój własny unikalny sposób. Dla jednego jest to sposób aby spojrzeć na swoje życie w nowych superlatywach, innych zaś skłania do refleksji, a pozostali po prostu chcą żyć dalej w spokoju, spełnić się zawodowo oraz rodzinnie. Tak samo jak chłopak, który będzie starał się przezwyciężyć przeciwności dla swojej wybranki. Szkoda tylko, że nigdy nie dowie się kto tak naprawdę uratował mu życie.



Więc to już koniec. Tak ja też nie potrafię w to uwierzyć. Ostatnie trzy lata z tym opowiadaniem uświadomiło mi jak bardzo cenię sobie chwile totalnego zapomnienia, gdy po prostu wgłębiam się w akcję, którą sama tworzę. Stąd pytanie. Co dalej?
Mam dwie opcje, jedna to zaczęcie nowego opowiadania (również tematyka Potterowska, tylko musiałabym pomyśleć o czym dokładnie), lub zaczęcie pisać czegoś nowego, nieszablonowego i niezwiązanego z żadną inną powieścią (własna historia). Jeśli zdecyduję się na coś konkretnego, na pewno zamieszczę ową informację na tym blogu.
Czytelnikom, o ile tacy tu są- dziękuję za dotrwanie do końca. Szczególnie, jednej która zawsze mnie motywowała i pilnowała, abym nie porzuciła tej opowieści w chwilach słabości. (Będzie wiedziała o kogo chodzi). Początki bloga nie były idealne, a nawet nadal nie są, dlatego muszę się jeszcze bardzo wiele nauczyć i tak jak Fred spróbować pokonać przeciwności losu.
Na pewno jeszcze o mnie usłyszycie, a tymczasem do zobaczenia! :)

~ MonaVeerax3 




2 komentarze:

  1. Bardzo, ale to bardzo dziękuję za ten epilog! Udało mu się uspokoić moje nerwy po zakończeniu, które je dość zszargało. Teraz mogę odejść w spokoju. Przynajmniej do czasu, aż Ty sama nie powrócisz z kolejną opowieścią, na co ogromnie liczę.
    A skoro już o tym mowa, to w pełni jestem za własną historią czyli czymś zupełnie nowym. Już wiem, że pisanie o świecie magii przychodzi Ci z łatwością, nabrałaś wprawy, więc moim zdaniem warto byś spróbowała czegoś kompletnie własnego. Nowy świat, nowe postacie, nowa opowieść i nowe zakończenie ;)
    Jak normalnie nie czytuję tego typu blogów, tak przez ten udało mi się przebrnąć od początku do końca. Miło było spojrzeć na świat Harrego Pottera z innej perspektywy, a dzięki temu zauważyć rzeczy, które się przeoczyło lub uznało za nieistotne i nieinteresujące. Tutaj czymś takim był charakter Freda Weasleya, który okazał się zupełnie inny od tego, jaki sobie zawsze wyobrażałam. Była to jedna z najpozytywniejszych niespodzianek.
    Nie wiem kiedy zamierzasz wrócić (oby jak najszybciej), ale kiedykolwiek to nastąpi, będę czekać, bo wiem, że warto ;)

    Zdrowia i weny i nie ma sprawy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wciągające opowiadanie, szkoda, że już nie piszesz. Zapraszam do mnie w wolnej chwili: https://www.amart.pl/category/wyposazenie-kuchni Może znajdziesz coś dla siebie. :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Melody